Portrety mieszkańców Zawidowa

Rozpoczynamy nowy cykl rozmów z wyjątkowymi mieszkańcami Zawidowa, którzy opowiedzą o sobie, swoich zainteresowaniach, pasjach, sukcesach i marzeniach. Zachęcamy do lektury, bo wśród osób które pojawiająsię na łamach naszego portalu, na pewno znajdziecie Państwo swoich sąsiadów, znajomych, przyjaciół lub nawet kogoś z rodziny. 

Dzierganie znowu jest trendy!

Pierwszą osobą, którą zaprosiliśmy do rozmowy jest pani Monika Kapszewicz, na co dzień pracownik biblioteki szkolnej w Zawidowie. Jedna z nielicznych osób, która pamięta imiona wszystkich uczniów z zawidowskiej podstawówki. Wie, jakiej książki nie przeczytali, co mają zadane i gdzie spędzali wakacje. 

Naszą uwagę przykuło jednak zupełnie inne zajęcie pani Moniki, jej pasją jest bowiem szydełkowanie. Ktoś mógłby powiedzieć, że to niemodne i skomplikowane, nic jednak bardziej mylnego, bo szydełkowanie od kilku lat przeżywa swój renesans i wcale nie jest takie trudne! Po druty czy szydełko sięgają dziś coraz młodsze dziewczyny, które chwalą się w Internecie włóczkowymi kocami, ubraniami dla niemowląt, przytulankami, chustami i grzechotkami.

Z włóczki można zrobić nie tylko serwety na stół, poszewki na poduszki czy kolorowe podstawki pod talerze, ale także maskotki, biżuterię, a nawet buty – mówi Pani Monika.

Ulubione wzory pani Moniki to dekoracje okienne, autorskie łapacze snów, maskotki, czapki, szaliki, a ostatnio także breloki z włóczki. Breloki licytowaliśmy na akacjach WOŚP, a dekoracyjne wzory możemy podziwiać w oknach mieszkańców Zawidowa i sąsiednich gmin. Maskotki podobnie jak wiele innych prac idą na cele charytatywne. 

Czy szydełkowanie jest trudne?

– Moim zdaniem szydełkowanie nie jest ani proste, ani trudne. Na pewno wymaga pewnych zdolności manualnych, czyli zręcznych palców i przestrzennego myślenia. Z innych cech, które przydają się jeszcze przy szydełkowaniu to cierpliwość i chęć uczenia się na własnych błędach, bo wzory nie lubią pomyłek. Brak precyzji po prostu widać. A ściegi, jeśli mają się ładne, muszą być równiutkie. 

To może jeszcze w dużym skrócie – czym jest szydełkowanie, co to za technika?

Szydełkowanie, podobnie jak robienie na drutach, polega na przeciąganiu przez siebie na różne sposoby pętelek nici specjalnym drutem, zakończonym haczykiem. Osoba robiąca na drutach ma je dwa i są one ostro zakończone. Tym się różnią obie techniki. 

Skąd w ogóle pomysł na szydełkowanie?

Z domu rodzinnego. Mama robiła na drutach, ciotki coś tam szyły, bacie haftowały. W tamtych czasach tj. w latach 70 i 80 dużo było robótek ręcznych. W każdym domu była osoba, która potrafiła np. szyć, bo taka była potrzeba. Jeśli chciało się mieć coś oryginalnego do ubrania, to trzeba było się znać na robótkach ręcznych. Nie pamiętam dokładnie, kto mi pokazał technikę szydełkowania, niemniej już wtedy wiedziałam, że sprawia mi to przyjemność. Moim zdaniem w każdym człowieku jest jakaś potrzeba tworzenia, i jeśli znajdzie się sposób na wyrażenie tej potrzeby, to wychodzą z tego naprawdę ciekawe rzeczy.

Były jakieś przerwy w nauce tej techniki?

Owszem, jedna ale porządna, bo trwała 22 lata. Międzyczasie była jeszcze wiklina i sztuka witrażu. Zawsze miałam dryg do prac manualnych, z rozrzewnieniem więc wspominam Państwowe Liceum Sztuk Plastycznych, które ukończyłam w Zielnej Górze. Niemniej do szydełkowania powróciłam po udanej operacji oczu, mój świat się nagle wykrystalizował, zobaczyłam go w pełnej krasie (śmiech). Rzuciłam się więc w wir robótek ręcznych, zaczęłam próbować nowych wzorów, sięgać po co raz trudniejsze i wymagające. A kiedy zobaczyłam, że moje prace podobają się znajomym i wielu chciałoby mieć je w domu – to dostałam skrzydeł! I tak ciągle podnoszę sobie poprzeczkę. Warto nadmienić, że do szydełkowania pozwoliły mi także wrócić warsztaty, które cyklicznie odbywały się w lubańskiej Manukulturze, która działała przy Miejskiej i Powiatowej Bibliotece Publicznej. 

Nauka szydełkowania jest dzisiaj łatwiejsza niż kiedyś, bo także Internet to prawdziwa kopalnia wiedzy i inspiracji. Ludzie robią naprawdę piękne rzeczy, a zatem jest od kogo się uczyć. 

Co to jest ośmiornica dla wcześniaków?

Bardzo ważna przytulanka i pierwsza praca, jaką zrobiłam po 22 latach. Inicjatywa przybyła do nas z Danii. W ramach akcji wolontariusze z całej Polski oraz często także same mamy, wykonują sympatyczne bawełniane przytulanki dla wcześniaków przebywających na oddziałach intensywnej terapii. Leżące w inkubatorze dzieciątko chwyta za odnóża ośmiorniczki ponieważ przypominają mu one pępowinę. Tym, co nadaje przytulane szczególne charakteru jest fakt, że zanim trafi ona w ręce wcześniaka jest noszona przez jego mamę. Dzięki temu dziecko przez cały czas czuje jej zapach, co wpływa na poprawę jego stanu zdrowia.

Czy na szydełku można odwzorować wszystko, czego tylko się zapragnie?

Właściwie tak, jedyne co może ograniczać człowieka to umiejętności i wyobraźnia. Na szczęście umiejętności to często kwestia wprawy. Szydełko, wełna lub kordonek albo inne nitki sprawiają, że znika się dla świata na kilka godzin. To dobry czas na rozmyślania. Człowiek się wycisza i uspokaja. Dzierganie pozwala wysiąść na chwilę z rozpędzonego pociągu życia…

Pandemia wpłynęła jakoś na Pani pasję?

Oczywiście! Po prostu miałam więcej czasu na dzierganie. Poza szydełkowaniem lubię także turystykę, a jak wiadomo zwiedzanie nie idzie w parze z pandemią. Tym sposobem nadrobiłam wszystkie zaległe prace, które obiecałam moim przyjaciołom i znajomym. Pandemia zweryfikowała także mój pogląd na świat. Zrewidowała sądy i system wartości. Może ktoś powie, że to jakiś banał czy komunał, ale zdrowie jest najważniejsze. Oczywiście wcześniej też tak mówiliśmy, ale chyba bez jakieś większego zaangażowania. Kiedy jednak stanęliśmy oko w oko z cyklonem „prawda” zaczęła się sama bronić. Musimy więcej dbać o siebie i swoich najbliższych, być wrażliwsi na problemy innych ludzi, zauważać ich. Trzeba też trochę zwolnić tempo życia, bo dzień miniony już nie wróci.

Gdzie można zobaczyć pani prace?

Póki co na moim profilu facebookowym oraz w oknach mieszkańców Zawidowa i okolic. W domu nie mam prawie żadnej swojej pracy. Cieszę się, jak się komuś się podobają. Niedawno odezwali się do mnie też znajomi, którzy powyjeżdżali za granicę a chcieliby mieć taką pamiątkę z Zawidowa, więc moje prace znajdują się także w Kanadzie, Karolinie Północnej i Chicago. Jak już poczuję się pewniej w sztuce szydełkowania, to może bardziej zadbam o swoją promocję, tymczasem cieszy mnie ludzka aprobata i zadowolenie na twarzy obdarowanej osoby. 

Dziękujemy za rozmowę!

Skip to content